Strona główna Pisemka

Do redaktora Pamiętnika Warszawskiego z Kruszwicy 23. Listopada roku 1816.

MOŚCI PANIE REDAKTORZE

Ieżeli Opatrzność przebłagana długiemi cierpieniami Polaków, zachowa ich w tym rządzie sprawiedliwości i swobody, do którego przyszli; ieżeli ich ięzyk pod berłem Zygmuntów i Stanisława Augusta tak prosty, iasny, i wyrazisty, utrzyma te piękne swoie zaszczyty z większą jeszcze okazałością i mocą; które w nim ma zaszczepić talent narodowy zbogacony wiadomościami tylu nauk, posiłkowany głęboką rzeczy uwagą, i prowadzony czystym, a na żadne przewinienia nieubłaganym sinakiem: w tey przyiemney perspektywie gruntownego i smakownego oświecenia uważani nasi następcy, cóż powiedzą na wiek nasz, kiedy im przypadkiem wpadną w ręce mnożące się pismą dzisieyszych Reformatorów ięzyka, z coraz inszym szamerunkiem ortograficznym, napełnione niezrozumianemi nowey fabryki słowy, które ucho, smak, i proste rozeznanie znieważają i dręczą? Bać się trzeba, żeby sobie nie pomyślili, że albo iakieś uczone barbarzyństwo napadło na niwę Kochanowskich i Krasickiego; albo żeśmy na jakiś czas zdziecinieli; kiedy rzecz tak poważną iak ięzyk, który iest istotną cechą narodu, iego chlubą albo zawstydzeniem, który do swoiey uprawy tyle potrzebuie nauki, talentu i zastanowienia, my wzięliśmy za cacko i bawidło1; i postępuiemy sobie z nim, iak dzieci z lalkami, przebieraiąc ie w coraz inszą, i w coraz śmiesznieyszą postać!

Trapiłem się nie mało tym smutnym przyszłości widokiem przechodząc się nad brzegiem Gopła; którego kołyszące się wody zdawały się malować moie dumanie miotane niespokoynością. Aleć przecie pocieszył mnie i wyprowadził z tey obawy Iędrzey Sniadecki; który w przemowie do swoiey Chemii trzeci raz wydaney napisał; że te nowe stworzenia i niedonoszone płody zostawione samym sobie, i publicznemu zdaniu; zginą w samym kwiecie swoiey młodości. Ile moia boiaźń krzywdziła zdanie publiczne; tyle mu oddał sprawiedliwości ten Autor. A jeżeli prawdę powiedział Buffon, że styl i ięzyk nadaie trwałość dziełom, i nieśmiertelność Autorom; nasi nowomodni pisarze składaią osobliwsze iakieś w świecie literackim bractwo; bo nie piszą dla tego, żeby żyli po śmierci; ale żeby umarli za życia. Życząc im wiecznego odpoczynku, umyśliłem przełożyć WaćPanu, iak wiele na tém zależy dostoyności narodowey; aby prawdziwie dobrzy i znakomici Pisarze chronili się w swoich dziełach wszelkich szkodliwych nowwości; boby te szerzyły zarazę, i rozpościerały obelgę na nauki, i na ich kapłanów. Powszechność uczonych dzieli się iak atmosfera ziemska: na krainę niską i poziomą, zawsze grubą, ponurą, i obcemi wyziewami skażoną; i na krainę górną, siedlisko czystego żywiołu i przeźroczystości. Iestto powołaniem dobrych Pisarzy, trzymać się w tey wyniośleyszey sferze i wylewać na ziemię dary nauki, rozwagi, smaku i talentu: zgoła wyrabiać i posuwać dzieło prawdziwéy oświaty; bo Publiczność uczy się myślić i sądzić; kiedy Autorowie nauczyli się dobrze pisać!

Iasność iest naypierwszym i naywalnieyszym przymiotem mowy, która nie powinna ustępować żadney inney zalecie. Rozpływamy się wewnątrz z radości, czytaiąc prosty i iasny opis rzeczy: poięcie nasze niczém nie zatamowane trzyma jak przykutą do pisma uwagę. Dla czegoż? bo prawda bez trudu i mozołu zawsze iest umysłowi ludzkiemu przyiemna; i mamy się w ten czas za tak biegłych jak piszący; kiedy go łatwo poymuiemý. Odłożmy teraz na bok język naukowy, iako nie tak niebezpieczny; bo rozszerzona gruntowna nauka nie ścierpi długo niedorzecznych i lekkomyślnie narobionych wyrazów: a zastanówmy się krótko nad ięzykiem powszechnego poięcia. Cokolwiek mąci iego iasność, iest mowie ludzkiey szkodliwe: wszystkie niezwyczayne i nowey fabryki słowa zatrzymując poięcie, sąto brudy odbieraiące przeźroczystość naszym myślom . Wtrąćmy do naypięknieyszey myśli niezwyczayne słowo, a zniżymy znacznie iey cenę; bo dzieląc uwagę między słowo i myśl, osłabiamy wrażenie. Albo więc piszemy bez myśli, i niezwyczaynemi słowy łudzimy uwagę czytelników; i wtenczas popełniamy kuglarstwo; albo ważne i piękne myśli ubieramy w słowa niezwyczayne, i powszechnie niepoięte; i w ten czas nie umiemy przedadź naszego towaru.

Można użyć powszechnie rozumianych wyrazów i czystego ięzyka, a przecie ciemno pisać: i na ten czas cała wina iest w myśleniu i niedokładném obięciu rzeczy. Są głowy tak bystre iszczęśliwe, które od razu chwycą myśl głęboko, i z dobrey strony; i tę bez trudności wyleią w całey iasności, mocy, i prostocie. Są znowu talenta albo nie tak wprawne, które muszą długo i na wszystkie strony tę samę myśl obracać, nim trafią na iey widok nayprostszy: i choć im ciężko przychodzi dobrze napisać, ten atoli mozół nie wydaie się w ich pismach: co bardzo właściwie nazwał Stanisław Potocki trudną łatwością. Ale zgodziwszy się na to, że trzeba wprzód dobrze pomyślić, żeby dobrze napisać; są w języku naszym zdradliwe na iasność sidła, które należy pisarzom poznać, aby ich uniknąć.

Naprzód. Rozmaitość zakończeń daie językowi naszemu tę swobodę; że wyrazy w iakiémkolwiek mieyscu położone czynią mowę zrozumiałą. To iednak prawidło nie iest powszechne, ieżeli zważać będziemy na różne stopnie zrozumiałości; i iest pewien szyk i porządek słów, którego się przestąpić nie godzi, jeżeli chcemy wystawić myśl iaśnie dla poięcia, a przyiemnie dla ucha.

Powtóre Widzę w wielu dobrych pismach nadto zagęszczony przypadek, który nazwę ubocznym (casus obliquus), kiedy przymiotnik nie zgadza się z rzeczownikiem, ale się każe domyślić drugiego; n. p. dla tego że mówimy słońce iest gwiazdą, mówimy także, zamiast słońce iest świetne, słońce jest świetném: gdzie się dorozumiewamy ciałem albo słońcem. Ponieważ tu ani ciało, ani drugi raz słońce jest niepotrzebne; grzeszymy tu zbytkiem słów, czyli popełniamy Pleonasme. Gdy zaś powiedział Fenelon, że dobrze pisana mowa iest ta, w którey nic nie masz do uięcia ani do przydania: a Cicero nawet osądził, że w mowie więcey szkodzi nadto iak mało (Magis offendit nimium quam parum. Brutus 110); więc ten sposób pisania lubo nie iest przeciwny mowie polskiey, często atoli, i niewłaściwie użyty, zaciemnia iey iasność. Pilna uwaga ostrzeże piszącego, że ile razy drugi domysłowy wyraz iest mowie nie potrzebny; tego sposobu pisania używać się nie godzi.

Potrzecie. Nie mało mowę ćmi i szpeci cudzoziemczyzna to iest tok i sposób wyrażenia myśli wzięty z obcych ięzyków, a naszemu niewłaściwy. Zle zdaje mi się sadzą ci, którzy rozumieią; że się język bogaci, kiedy do swych ubiorów przyymuie obce. Jest to owszem naykrótszą i bita droga do iego zguby; bo przydaiąc mu fizyonomiie cudzé, zacieramy iego własną, zaniedbuiemy i osuszamy zródło prawdziwych iego bogactw; i iakby lud prosty romieszany z obcemi narodami, układamy gadaninę zamętu, powikłaną, i do zrozumienia trudną. Wciską się do naszey mowy ta zaraza albo przez niebaczność i lenistwo piszących, albo przez ubieganie się nie tak za myślą, iako raczéy za polubioném słowém obcém, które nas wciąga w cały sposób mówienia cudzoziemski, iak nas iuż o to napomniał Żmudzin w Dzienniku Wileńskim2. Przydadź ieszcze do tego należy i tę walną przyczynę; że w czytaniu dzieł zagranicznych puszczamy się na rabunek, i na literackie łupiestwo, zamiast cobyśmy mieli za podnietą Pisarzów zagranicznych pracować na zdobycz i zarobek własney rozwagi i talentu. Wynalazki w sztuce pisania co do wyrazów, nie zależą na wymyślaniu nowych, ale na cale nowém użyciu już powszechnie wiadomych: do tego nowego użycia prowadzi nas albo nowa myśl, albo tkliwość, albo malarski imaginacyi widok. I tym to sposobem wielcy Pisarze francuzcy nie przydaiąc nowych słów, niezmiernie zbogacili swóy ięzyk. Może się jednak czasem trafić, że człowiek zatopiony w iakiey myśli, rozpalony imaginacyą i czułością, wpadnię na cale nowy wyraz w mocném tey myśli wynurzeniu; i na ten czas wyraz będzie szczęśliwym wynalazkiem; bo będzie natchnieniem talentu. Ludzie nie sąto Anioły, czyli stworzenia posiadaiące same tylko władze duchowne: są oni ieszcze obdarzeni imaginacyą i czułością: i te wszystkie piętna człowieczeństwa bydź powinny wyryte w ich ięzyku. A zatém nie można z samym tylko cerklem Euklidesa zapuszczać się w krainę wynalazków ięzykowych. W dobre utworzenie nowego wyrazu wchodzi muzyka, żeby dogodzić uchu ; malarstwo, żeby zachwycić imaginacyą; i głębokie rzeczy poięcie, żeby zaspokoić rozum: i dla tego słusznie powiedział pisarz w Żywocie Kołłątaia; że na stworzenie dobrego wyrazu, tyle prawie potrzeba talentu, ile na stworzenie nowey myśli, i że to nie iest rzeczą wszystkich krzątaiących się około nauk. Tuby można przebiec różne zawody i popisy w których ięzyk nasz tak świetny w dobrych Pisarzach polskich, mogłby się ieszcze naylepiey wydadź, rozszerzyć, i zbogacić. Ale nie chcę WMPana nudzić nadto przedłużoném pisaniem.

ZYGMUNT SZCZEROPOLSKI


Przypisy:

  1. Są ludzie, którzy ani żadney dobrey przyczyny swemu mniemaniu nie są zdolni naznaczyć, ani się żadnemi dowodami od niego odwieśdź nie daią. Sąto głowy stworzone do dziwactwa, nie do rozumowania; i dla nich powołanie Literackie iako obrane na przekorę przyrodzeniu, nazwać można skaraniem Boskiém.
  2. Tom II. k. 575 (Łącze)

Napisał: Jan Śniadecki.
Piewotnie wydał: Pamiętnik Warszawski
Z roku 1816
Źródło: Książki Google