Strona główna Pisemka

O słowach jako wyrazach pojęć i o języku jako instrumencie myślenia

(Wyrywek z Filozofii umysłu ludzkiego)

47. Przez imiona własne, nadane jednostkom, możemy sobie czucia, które minęły, przypomnieć, i jak obecne wystawić; albo knować sobie inne na podobieństwo tych. któreśmy doświadczyli. Przez nazwiska gromad umiemy liczyć czyli określać i oznaczać zbiór i wielkość gromady. A że tak w jednostkach, jak w gromadach zachodzą podobieństwa i różnice, siła abstrakcyi odrywając jedne od drugich, szykując je w rzędy, znacząc słowami powszechnemi czyli imionami pospolitemi, ustanowiła podziały rzeczy materyalnych na gatunki, rodzaje, klasy i t. d. to jest, z wrażeń zmysłowych wyrobiła twory umysłowe, a przez słowa nadała im byt trwały w pamięci, i razem założyła fundamenta prawdziwego myślenia, czyli ogarnienia w jednym widoku bardzo wielkiej mnogości stworzeń. A tak z czucia jednostek powstała nauka ich podobieństw i różnic, czyli nauka stosunków, zawarta w nazwiskach i języku. Słowa więc wprowadziły wielką odmianę w działaniu umysłowem; bo stawszy się pomocą pamięci, rozszerzyły władzę pojmowania, nadały jej nowy kierunek, otworzyły drogę do zawarcia wielu bardzo rzeczy w jednym widoku. Zgoła przeszliśmy od jednostek do uważania stosunków, jakie między jednostkami świata zachodzą, przez co język stał się instrumentem myślenia.

48. Wymawiając słowa dobrze od innych zrozumiane, obudzamy czucia rzeczy, i przez język wrażenia prawie wszystkich zmysłów osadziliśmy w słuchu. Wyrażając znowu te słowa przez pismo, wrażenia słuchu przenosimy do oka; głos lotny, krótko trwający, znikomy, i w pewnej tylko odległości czuć się dający, zatrzymujemy, ustalamy, i nadajemy mu nieograniczoną przestrzeń miejsca i czasu. A tu się potwierdza to. cośmy wyżej powiedzieli, że słuch i wzrok są głównemi bramami nauki i oświecenia. W członkowaniu czyli artykulacyi słów, zachodzi dzwonek (tympanum, timbre), rozróżniający głos jednego człowieka od drugiego, i będący skutkiem organizacyi indywidualnej, oddech puszczony przez usta lub nozdrza, ruch gardła, języka, warg: i z wielkiej rozmaitości tych ruchów, wypada rozmaitość głosu i artykulacyi różnych narodów. Knowanie nazwisk i ich artykulacya są wynalazkiem zależącym od woli i upodobania: bo każdy naród w swoim języku tę samę rzecz inaczej nazywa. Że do tego a nie innego nazwiska rzeczy dał powód jaki fenomen albo przypadek, sąto szperania niepotrzebne, a do naszego zamiaru cale nie należące. Tu tylko powiedzieć możemy, że w skład i budowę języka wchodzą samogłoski (vocales) do wydania głosu: współgłoski (consonantes) do członkowania, wiązania i różnicowania głosu. Głos niższy lub wyższy, grubszy lub cieńszy, otwarty lub ściśniony stanowi ton muzyczny: jego przedłużenie lub przyspieszenie daje miarę czasu czyli prosodią: z czasu i tonu powstaje akcent czyli rozliczne, dobre lub złe wymówienie.

49. Na budowę języka tak jak na charakter ludu wpływały zaiste klima, posada, stan włóczęgi lub stałego siedliska, rodzaj częstego i nałogowego zatrudnienia; i te wszystkie odmiany wycisnęły się i zostawiły swoje piętna na języku. Dla tego są języki twarde i łagodne, łatwe i zawiłe; bogate w jednego, a ubogie w drugiego rodzaju wyrazy. Jeżeli zaś we wszystkich cos znajdujemy spólnego, głębokiego, i filozoficznego, ponieważ pierwsi języka tworzyciele nie byli filozofami — przypisać to należy konstytucyi ludzkiego umysłu jednej zawsze i wszędzie. Bo jak się jego władze wydobywały i wywierały, powstawały wyrobki tych władz, obmyślały się środki ich pokazania, zachowania i użycia Człowiek wszędzie uczuł potrzebę, i chciał wydać drugiemu to, co się działo w jego duszy: i tu przyrodzone władze umysłu mogły zostawić ślady swych powszechnych własności.

50. Ponieważ zmysły są początkiem wszystkich pojęć a czucia najpierwszą wywierającą się władzą umysłu, ponieważ byt rzeczy i byt nasz są fenomenami czucia: wyrażenie tego bytu stało się istotnym i powszechnym pierwiastkiem mowy ludzkiej, i dla tego słowo być, jestem, jest prawie każdego języka słowem posiłkowem: i albo wyraźnie wchodzi, albo łatwo dorozumiewać się daje. w nazwiskach rzeczy, w ich odmianach i skutkach, w działaniach fizycznych i umysłowych człowieka. Wszystkie słowa (verba) zawierają w sobie wyraźnie lub domyślnie słowo jest: n. p. słońce świeci, znaczy, słońce jest świecące: człowiek pisze, myśli, znaczy: jest piszący, myślący. Bez słowa (verbum) nie masz zdania i sądu, jak zobaczymy niżej: a zatem uznanie bytu, jako powszechnego fenomenu czucia, znajduje się we wszystkich zdaniach i sądach. W bycie rzeczy uważa się jak? i kiedy? to jest tryb i czas: dla tego wszystkie słowa (verba) mają tryb i czasy.

51. Język zawierać powinien wszystko to, co jest w pojęciach ludzkich nabyte i zebrane, albo przez wrażenia zmysłowe świata materyalnego, albo przez działania umysłu. W świecie materyalnym są osoby, rzeczy, ich własności, odmiany, i związki: są przyległości miejsca, czasu, biegu lub spoczynku i t. d. są stopnie wzrostu i ubywania, natężenia lub folgowania. Umysł znowu w działaniach swoich porównywa, przyznaje lub przeczy, wątpi lub twierdzi, i to, albo przy spokojności, albo w większem lub mniejszem poruszeniu. Na to wszystko wynalezione wyrazy składają części mowy we wszystkich językach, których uwaga i podział należy do gramatyki. Z tych części mowy jedne są, które same przez się mają znaczenie, drugie, które go nie mają tylko przypięte do drugich, jako ich przyległości. Części więc gramatyczne mowy, są to w widoku filozoficznym znaki i wyrazy bytu, stanu, i stosunków rzeczy, wyrobków i działań umysłowych. Ponieważ słowo jest wyrażeniem pojęcia, najważniejszą jest rzeczą, aby ten, który je wymawia lub pisze, znał dobrze jego znaczenie, i żeby to samo znaczenie stawiło się w umyśle tych, którzy go słyszą lub czytają: co stanowi zrozumienie się wzajemne ludzi. A że w języku najwięcej jest słów powszechnych, wyrażających stosunki, które są wyrobkami abstrakcyi, a ludzie od dzieciństwa (jak dobrze uważa Lokk1) uczą się słów powszechnych przed obeznaniem się z siłą abstrakcyi, jako później się rozwijającą: stąd pochodzi, że albo prawdziwego znaczenia tych słów nie rozumieją, albo każdy inaczej to znaczenie pojmuje. Dla tego Więc, że nauka słów pospolicie w nas wyprzedza pojęcie i refleksyą, przywykamy z młodości do wyrazów albo źle, albo cale niezrozumianych i ten nałóg albo całe życie w nas panuje, albo się utrzymuje bardzo długo, i jest początkiem nie tylko rozmaitego i błędnego myślenia, ale nawet postępków' srogich i okropnych. Słowa wolność, obywatelstwo, rząd, władza krajowa i t. d. źle od pospólstwa zrozumiane, jakże okropne za naszych czasów ściągnęły klęski na Francyą i Europę! Stąd wypada to proste prawidło: »że przyszedłszy do wieku refleksyi i rozsądku, wsparci nauką »i doświadczeniem, zdać powinniśmy sami przed sobą ścisły rachunek z naszych słów i myśli, dochodzić czystego znaczenia »nazwisk powszechnych, i nigdy w mowie i piśmie nie używać »wyrazu, którego dobrze nie rozumiemy«.

52. A jeżeli źle zrozumiane słowa tyle mogą pociągnąć za sobą nieszczęść w sprawach życia, cóż się dziać musi w naukach przez wprowadzanie do nich wyrazów źle opisanych, i źle pojętych. Wszystkie literackie kłótnie i spory z tego źródła pochodzą: i ludzie trwonią czas na utarczkach o słowa, a przez to, rzetelne swe oświecenie albo zaniedbują, albo spóźniają i przewłóczą. Tu osądzić możemy szkody i niebezpieczeństwa, jakie ściągają na nauki metafizycy i szkolnicy, w nadto oderwanych wyrazach z upodobaniem mnożonych i wymyślanych, ze znaczeniem ciemnem i wątpliwem, albo żadnem. Jestto popis szperania i marzenia, a częstokroć naukowego kuglarstwa, a razem nasienie i pasza dla wszystkich oszustów literackich, którzy na słowach nie mających czystego i z rzeczy wyciągnionego znaczenia, budują teorye, i przez nie fenomena przyrodzenia lub umysłu usiłują tłumaczyć, zwodząc ludzi do gruntownego myślenia nieprzywykłych.

53. Wyrazy zgadzać się powinny z pojęciami, a pojęcia z rzeczami i fenomenami świata. Fenomena są te same choć jedne pospolite, drugie rzadkie: ale ich pojęcie odmienia się z wzrostem nauki, rozmyślania, doświadczenia i obserwacyi. Naród, który wiele postrzegał, i uważał, przechodził przez różne koleje zmian, naradzał się w ogólnych sprawach rządu, obrony, porządku, i bezpieczeństwa, który się dawno uczył, czytał, i pisał — musi mieć wiele rzeczy nazwanych, i język oblity w nazwiska tego, około czego chodził. Dawno znane rzeczy muszą mieć swoje nazwiska, które należy wyszukiwać: bo tworzenie nowych słów bez potrzeby, może być albo zepsuciem języka, albo próżnym narzutem na pamięć, a nawet czasem zamieszaniem pojęcia. Tu właśnie służy uwaga Dugalda Stewart rozróżniająca odkrycie od wynalazku. Wynalazkiem nazywa on objawienie tego, czego nie było: odkryciem zaś objawienie tego, co było, ale przed nami zatajone i ukryte. Wszystkie nowe jestestwa i fenomena przyrodzenia, wszystkie prawdy wieczne i niezaprzeczone, są to odkrycia: człowiek ich nie stworzył, ale je upatrzył, wydobył, i odsłonił. Przystosowanie tych jestestw, fenomenów, i prawd do użycia, wypracowane z nich roboty, machiny, narzędzia do tego wymyślone, skazane nowe drogi i sposoby dochodzenia prawdy, są to rzetelne wynalazki. Fenomena n. p. najdelikatniejsze światła, prawa jego odbijania się i łamania, są to odkrycia: machiny zaś optyczne, wspierające wzrok w widzeniu ciał odległych, albo blizkich, ale nadto drobnych, jakie są teleskopy, mikroskopy, zwierciadła i t. d. i z tych jeszcze złożone różne narzędzia, są to prawdziwe wynalazki. Świeże wynalazki potrzebują nowych nazwisk: bo naród nie mógł nazwać tego, czego nie było; ale odkrycia mogą ich często nie potrzebować, jeżeli to są nowe jednostki, nowe gatunki lub rodzaje przedtem nie postrzeżone, albo odkryte w klimacie cale różnym od posady jakiego narodu, dla tych nowe nazwiska potrzebne. Ale kiedy te nowe odkryte istoty albo fenomena natury, mają jakie podobieństwo i analogią z rzeczami i fenomenami znanemi, ta analogia powinnaby wydać się w nazwiskach: co nie tylko ułatwia sztukę nazywania, ale nawet doskonali język, zgadzając pojęcia z rzeczami, a język z pojęciami. Tak w wieku zeszłym odkryte gazy dobrze nazwano w fizyce istoty spowietrzone, i znowu istoty promieniste, które się nakształt światła na wszystkie strony w liniach prostych rozchodzą. Nowo odkryte ogólne prawdy są to nowe widoki umysłowe, które także mogą mieć podobieństwo i analogią z widokami dawno znanymi: i to podobieństwo zachować należy w nazwisku. Tu się dopiero pokazuje powód twierdzenia, które tylokrotnie w mych pismach powtórzyłem: że szczęśliwe wynalezienie nowego wyrazu nie jest rzeczą tak łatwą, jak się na pozór wydaje i nie jest rzeczą każdego około nauk chodzącego. To bowiem wymaga i dokładnej znajomości języka, jego znamion charakterystycznych, dokładnej znajomości rzeczy, którą chcemy nazwać, i nadto pewnej trafności i bystrości umysłu w upatrzeniu i użyciu analogii, tak słów jak rzeczy. I dla tego nazwiska uczonego narodu i wieku, kiedy dobrze trafiają w charakter języka, są wyraźniejsze i dokładniejsze, od nazwisk dawnych. Dla tego jednak tych ostatnich nie należy przerabiać.

54. Przyjęcie powszechne, długie i stałe używanie zrobionego nazwiska, nadaje mu świętość i powagę, której się nie godzi naruszać bez lekkomyślności i obrazy. Jestto moneta, mówi Lokk, w bieg puszczona, i najwyższej zwierzchności naznaczona stępieni, którego nie wolno fałszować ani odmieniać. Jakoż wykręcanie i przerabianie słów powszechnie przyjętych, i oddawna używanych, jest postępkiem nie patryotycznym, i nie filozoficznym. Bo odmieniać najpierwszą cechę narodowości podług osobistego widzimi się, jestto tę narodowość psuć i zacierać, jestto ośmielać drugich do tego samego, i podkopywać stałość języka, a razem wystawiać starożytny naród w stanie dziecięcia, które się jeszcze nie nauczyło gadać. Skład liter i zewnętrzna budowa słów' jak była, tak będzie zawsze arbitralna, poddana woli powszechności krajowej: pracować więc nad nią, jestto zatrudnienie dziecinne i niepotrzebne. Ale wewnętrzne znaczenie słów prostuje się, rozszerza i doskonali z wzrostem nauk i oświecenia. Doskonalimy się w myśleniu przez nauki ojcom naszym nieznane: poprawiajmyż znaczenie słów, nie ich artykulacyą i budowę; chcę mówić, uczmy się poznać dobrze to, co te słowa wyrażają.

55. Wymówione lub napisane słowo, stawia nam w umyśle pojęcie rzeczy nazwanej, ale to pojęcie być może prostackie, albo uczone czyli umiejętne: jedno i drugie skazują tę samę rzecz, lub tę samę własność i przyległość, ale pojęcie prostackie kończy się na bycie i powierzchownem rzeczy rozumieniu, kiedy pojęcie uczone stawia nam wiele własności przez naukę odkrytych w rzeczy nazwanej. Słowo n. p. powietrze (aër) w umyśle prostaka stawia mu tylko płyn zewsząd nas otaczający, którym oddychamy, kiedy w pojęciu uczonem stawia się atmosfera ziemię oblewająca, rozchodząca się do pewnej wysokości, odmieniająca swą gęstość, cisnąca na wszystko, nie dająca się wodzie w parę obrócić, napełniona wyziewami różnych ciał, złożona i pomieszana z różnego gatunku płynów spowietrzonych, jednych, które zabijają zwierzęta, drugich istotnie do życia potrzebnych, odmieniająca kierunek światła i t. d. Szerzone w narodzie światło nauk, nie naruszając powszechnej zrozumiałości języka, pojęcia prostackie powoli zamienia i przerabia na pojęcia umiejętne i uczone: i w tem pokazuje się wielki wpływ nauk na doskonalenie języka. Podobnie słowa n. p. ciało, kolor, sól i t d. obszerniej i lepiej dziś są rozumiane niż dawniej, lepiej od fizyka niż od prostaka. A że fizyk rozumiejąc więcej, wie i to, co rozumie prostak, bo sam był wprzód takim, przeto słowo nie traci zrozumiałości powszechnej, choć rozumienie uczonego jest rozleglejsze, gruntowniejsze i głębsze, choć więcej o tem potrafi rozprawiać i napisać. Słowa więc i nazwiska rzeczy są i być powinny nienaruszone i stałe, ale ich znaczenia wewnętrzne i pojęcia niemi wzbudzone, szerzą się i rosną, i doskonalą z postępkiem nauk i oświecenia. Dla tego zaś, że pojęcia umiejętne odmieniają się z wzrostem nauk przez nowe odkrycia i wynalazki, rodzą się stąd nieporozumienia i sprzeczki uczonych, wynikające z wiadomości głębszych lub płytszych, z zapomnienia lub opuszczenia tych własności, które do dokładnego znaczenia słowa istotnie wchodzić powinny; i osoby o tej samej rzeczy rozprawiające częstokroć się nie rozumieją, bo do tego sameiro słowa, nie przywiązują tego samego znaczenia. Dla tego dokładny i zwięzły opis słów, jest pierwszym warunkiem zrozumiałości we wszystkich rozprawach uczonych. Nie język więc w podobnych kłótniach oskarżać i winić należy, ale opuszczenie lub nieuwagę tych, którzy go używają.

56. Stałość języka jest cechą jego początkowej dokładności, i dojrzałości blizkiej: i żeby nauki wydały pożytki prędkie i rozległe w narodzie, trzeba język nauk, ile być może, zbliżać do mowy pospolitej, nie kwapić się z wymyślaniem nowych słów, ale szukać w języku znanych, które mają jakieś podobieństwo do rzeczy i myśli nowej. Doświadczenie własne przekonało mię o wielkiej w tem zamożności języka polskiego.

57. Utyskują uczeni, osobliwie angielscy, nad niedogodnością pospolitego języka do badań oderwanych i głębokich. Jego materyalność, ekwiwoki, i metafory: to jest zmysłowe, dwoiste i nie dosyć określone lub przesadzone znaczenia, nie wydają częstokroć tej ścisłej odrębności (praecisio) w myślach, jaka jest potrzebna w subtelnych filozoficznych dociekaniach: z niezrozumienia się zaś dokładnego. najwięcej pochodzi uczonych kłótni. Dalgamo i Wilkins jeszcze za Karola I. w Anglii, a w Niemczech Leibnitz2) pracowali nad układem powszechnego filozoficznego języka. Niech nas P. Bóg od podobnych wynalazków zachowa. Język musi być zmysłowy, to jest wzięty z rzeczy pod zmysły podpadających, żeby był zrozumiały: mam to za prawidło konstytucyi ludzkiej bardzo zbawienne, bo gdzie myśli przestają być zrozumiałe, tam jest granica pojętności ludzkiej, za którą przechodzić nie należy. Powiedziałem to już3, i o tem się coraz bardziej przekonywam, że co się nie da w narodowym języku do zrozumienia wytłumaczyć, to jest i naukom i narodowi niepotrzebne. Do szukania języka filozoficznego największym był powodem język algebraiczny. Dowiodłem4, że ten prócz matematyki, w żadnych innych naukach udać się nie może. Szukany filozoficzny język byłby jak tajemnicą małej liczbie ludzi znajomą, wprowadziłby zaniedbanie języka narodowego i zatrzymanie powszechnego oświecenia. Byłaby to może przysługa dla uczonych, ale krzywda dla narodów. Uczeni nawet za pomocą takiego języka, bujając po niebezpiecznym świecie abstrakcyj, z marzeń i dziwactw tworzyliby nauki. Są, prawda, niektóre wady w pospolitym języku, ale są jeszcze większe w nieuwadze piszących. Myśli subtelne, długiego i troskliwego potrzebują wyrobienia w głowie, żeby się w całem swem świetle, i dokładności wylały. Jeden wyraz źle dobrany, albo źle położony, psuje częstokroć i odmienia myśl. Niech każdy umie dobrze swój język i rzecz, niech ścisłe znaczenie każdego wyrazu ma sobie dobrze znane, niech się strzeże słów niepotrzebnych, źle określonych i tułackich, niech z pilną uwagą roztrząsa i to, co myśli, i to, co pisze: a z języka pospolitego zrobi sobie język filozoficzny.

58. Myślimy za pomocy języka i słów, więc trzeba od młodości do niego przywykać: trzeba więc wprawić w czyste, dokładne i językowi właściwe tłumaczenie tego, co umiemy, a łatwo nam przyjdzie w dalszem życiu i dobrze się wymówić, i dobrze napisać. Młódź, która się starannie swego języka nie uczy, która wszystkich nauk w zagranicznym nabywa, i najwięcej po cudzoziemsku mówi i pisze, przywyka z młodu myśleć w języku cudzoziemskim, tok i obrot mowy cudzej staje się w niej panującym nałogiem; a mowa krajowa, słabą i mało znaną przyczepką. Stąd trudność albo całka niesposobność dobrego wymówienia się i napisania w języku narodowym, a zatem jego lekceważenie. Narodowość stoi na języku i na charakterze: a cudzoziemskie wychowanie obojga nas nieznacznie pozbawia. Są prawda od tego wyjątki, ale tylko w znakomitych talentach przy długiej i uporczywej pracy, a zatem rzadkie. Wychowanie być powinno usposobieniem człowieka, nie zaś zaszczepieniem w nim trudności i potrzeby przerobienia się na nowo.

59. Dla tego, że myślimy za pomocą słów, dajemy się częstokroć słowom uwodzić, i w błąd wprowadzać: a to albo nie trzymając się ścisłego ich znaczenia, albo udając za zrozumiane to, czego rzetelnie nie rozumiemy. Campbell5 naznacza tego trzy przyczyny: gdy mowa jest nadto metaforyczna, bo ta powiększa rzeczy, obudzą poruszenia i namiętność, a przez to miesza spokojność uwagi, i dobremu pojmowaniu przeszkadza; drugą, gdy mowa zawiera w sobie słowa zawiłe i wiele do zrozumienia potrzebujące: n. p. prawodawstwo, mądrość, rząd, handel i t. d., które zdaje nam się, że rozumiemy dla tego, że je często słyszymy, czytamy i wymawiamy, to jest, żeśmy z niemi oswoili ucho, ale nie uwagę i pojęcie; trzecią, gdy wyrazy są nadto oderwane i metafizyczne, z natury swojej ciemne, i rozległego znaczenia, któremu nie umiemy położyć granicy. Przydałbym jeszcze do tego zbytnie uprzedzenie się o ludziach, lub o jakim narodzie, których naukę i słowa przyjmujemy, i przekładamy bez rozwagi i ścisłego roztrząsania, biorąc ciemność za głębokość myślenia: i tu wydaje się mędrkowanie, przez które udajemy za zrozumiane od nas to, czego prawdziwie nie rozumiemy; udajemy zaś dla tego, żebyśmy nie uchodzili za ludzi upośledzonych w pojętności. Takowa próżność nie oświeca, ale zaślepia człowieka: lepsza jest rozsądna niewiadomość, niż fałszywca nauka. Szukajmy zawsze w słowach rzeczy i myśli, a gdzie tych nie widzimy, porzućmy słowa jak brzmienia czcze i bez znaczenia, a nie dajmy się łudzić cudzemi marzeniami.

60. Z całej tej nauki wypada: Naprzód: Że słowa są wyrazami pojęć, albo jednostkowych czyli indywidualnych, kiedy są własne (nomina propria), albo powszechnych, kiedy są pospolite (nomina appellativa): że te ostatnie są to stosunki wydobyte z podobieństw i różnic zachodzących w rzeczach, że są nowym i rozszerzonym widokiem umysłu, ogarniającym wiele rzeczy w jednem pojęciu, przez co język stał się instrumentem myślenia.
Powtóre: Że przez mowę przywiedziono wrażenia wszystkich zmysłów do ucha, a przez pismo przeprowadzono je do oka i nadano pojęciom ludzkim stałość i trwałość.
Potrzecie: Że budowa pierwiastkowych słów zawisła od upodobania: ich zaś artykulacya czyli wymawianie od rozmaitych ruchów gardła, języka, warg, i od organizacyi indywidualnej.
Poczwarte: Że pierwsze i powszechne we wszystkich językach słowo być (esse) wyraża pierwszy i powszechny fenomen czucia, to jest byt rzeczy i pojęć.
Popiąte: Że części gramatyczne mowy są to znaki i wyrazy bytu, stanu, i stosunków rzeczy, oraz wyrobków i działań umysłowych.
Poszóste: Że ponieważ od dzieciństwa uczymy się słów przed nabyciem pojęć, przywykamy z młodości do wyrazów albo źle, albo cale niezrozumianych: i ten przewrócony porządek bywa początkiem i wielu nieszczęść w społeczności, i wielu błędów w myśleniu, i szkodliwej zarazy w naukach.
Posiódme: Że porywcze i nieuważne budowanie nowych słów albo przerabianie dawnych, jest najczęściej obrazą języka i narodu, a żadną dla nauki pomocą.
Poósme: Że nie budowa i artykulacya słów, ale ich znaczenie utrudniać nas powinno, żeby pojęcia prostackie wyrabiać na pojęcia umiejętne, bez naruszenia powszechnej zrozumiałości języka.
Podziewiąte: Że szukanie powszechnego filozoficznego języka jest przedsięwzięciem do wykonania niepodobnem, i szkodliwem oświeceniu narodów; że przy refleksji, gruntownej znajomości mowy i rzeczy język pospolity wychodzi na filozoficzny.
Podziesiąte: Że zaniedbanie się w mowie krajowej prowadzi do jej lekceważenia i do zguby narodowości; że ta wada początkowego wychowania rzadko się i z trudnością poprawia. Pojedenaste: Że odstępując od ścisłego znaczenia słów, albo chwytając cudzą naukę bez rozwagi, przez uprzedzenie i mędrkowanie wpadamy w błędy.


Przypisy:

  1. Essay book III chap. 2. § 7.
  2. Opera Leibnitzii. De arte combinatoria: Meditationes de Cognitione, Veritate et Ideis.
  3. Żywot Kołłątaja.
  4. O rozumowaniu rachunkowem. Pisma rozmaite Tom III.
  5. Philosophy of Rhetoric, book II.

Napisał: Jan Śniadecki
Wydał: Józef Zawadzki
Z roku: 1823
Źródło: Książki Google